Jestem kompozytorem, autorem tekstów i gitarzystą. To są trzy główne dziedziny mojej twórczości, którymi zazwyczaj zajmuję się łącznie, choć czasem też rozłącznie. Obecnie gram w grupie VITAMINA oraz w zespole Violi Brzezińskiej.

Powiedz kilka słów o sobie...


Czym jest dla Ciebie twórczość? Michał Maliszewski
Przede wszystkim pasją. Ale również sposobem zarabiania na chleb. Pasja polega na tym, że nawet gdyby ktoś przelał na moje konto 15 mln. dolarów, to i tak grałbym dalej. Każdy człowiek dostaje w swoim życiu jakieś zadanie, jakąś bryłę gliny, która ma go pobudzać, by coś z niej ulepić. Dla mnie taką bryłą gliny jest słowo i dźwięk, które chcę organizować w formę piosenki. Ponieważ jestem muzykiem rockowym uważam, że w twórczości najistotniejszy jest przekaz, tak werbalny, jak też emocjonalny. Wychowałem się na piosenkach zespołu REPUBLIKA i od Grzegorza Ciechowskiego uczyłem się podejścia do słowa w muzyce i do muzyki w ogóle.

W mojej głowie i w moich szufladach dojrzewa szczególny projekt o nazwie MAHAIRAN, którego głównym celem jest głoszenie Słowa Bożego za pomocą muzyki rockowej. W Polsce, kraju pozornie chrześcijańskim istnieje olbrzymia nieznajomość podstawowych zagadnień, o których mówi Pismo Święte. Ludzie nie znają spraw kluczowych dla swojej wieczności, a więc nie mają możliwości ustosunkowania się do nich. MAHAIRAN ma wyjść temu zjawisku naprzeciw. Ten projekt miał już swoją premierę koncertową, ale jednorazową, i obecnie jest w stanie hibernacji.

Czym różni się twórczość od innych działań w życiu?
W moim życiu praca twórcza zawsze należała do spraw najistotniejszych. Mówiąc o mojej twórczości, mówię o działalności artystycznej ale trzeba podkreślić, że twórcze działanie człowieka nie ogranicza się do sfery artystycznej. Człowiek generalnie jako stworzenie Boże jest istotą twórczą, czemu może dać wyraz w pracy nauczyciela, pastora, terapeuty uzależnień, konstruktora i w innych.

Jak sztuka (twórczość) łączy się z wiarą?
Michał Maliszewski W różny sposób. Sztuka może bezpośrednio mówić o Bogu, np. w wymiarze ewangelizacyjnym bądź tzw. uwielbieniowym. Może być też takie powiązanie sztuki z wiarą, które polega na tym, że twórca jest człowiekiem wierzącym (bez względu na to, czy sama sztuka jest religijna). Może być i tak, że ani twórca nie jest wierzący, ani jego dzieło nie ma charakteru religijnego, ale odbiorca jest wierzący i przeżywa sztukę w ramach swojej społeczności z Bogiem (w tym wypadku nie może to być sztuka, która przeciwstawia się wierze).

Czy każda sztuka chwali Boga? Jeśli nie każda – to jaka i dlaczego?
Oczywiście, że nie każda. Według mnie kluczowe są intencje twórcy. Jeśli twórca używa swojego talentu ze świadomością, że otrzymał go jako dar od Boga, jeśli pragnie swoim tworzeniem Boga uwielbiać, to taka sztuka chwali Boga bez względu na to, czy ma charakter religijny, czy nie. Nie może chwalić Boga taka sztuka, która Go neguje, przeciwstawia Mu się lub prześmiewa. Nie może chwalić Boga sztuka, która kłamie. Ale uważam, że chwałą dla Boga może być sztuka, które szczerze Go poszukuje bez względu na etap poszukiwań.

Byłem i jestem zaangażowany w różne projekty muzyczne, zarówno tzw. chrześcijańskie, jak i tzw. świeckie. Np. VITAMINA nie jest zespołem religijnym i nie da jej się zaliczyć do tzw. muzyki chrześcijańskiej. Jednak w piosenkach VITAMINY nie ma niczego, co by się chrześcijaństwu sprzeciwiało, jest za to wiele rzeczy, które mogą do chrześcijaństwa przybliżać: np. krytyka niepohamowanej konsumpcji, piętnowanie gonitwy za pieniądzem czy fanatycznego uwielbienia dla idoli wykreowanych w programach telewizyjnych. Odczuwam dużo satysfakcji z grania w tym zespole i robię to dla Boga.

Jakie Boże zasady (jeśli jakieś) widzisz, jako wytyczne dla twórców?
Przychodzą mi do głowy dwie sprawy. Po pierwsze twórca musi działać ze świadomością, że dar tworzenia otrzymał od Boga i posiadanie tego daru nie może być powodem do pysznienia się. Każdy, kto jest oklaskiwany, jest narażony na pychę i powinien być uczulony aby się jej strzec. Po drugie twórca winien swój talent rozwijać, realizować swoje powołanie najlepiej, jak potrafi.

Twój upadek i najwspanialsza chwila jako artysty.
Nie mam takich wspomnień dotyczących konkretnych wydarzeń, być może obie sprawy są dopiero przede mną... Wspaniałe chwile wiążą się ze szczególnie udanymi koncertami, bo to właśnie koncerty jako spotkania z odbiorcą wywołują we mnie największe emocje i dają mi energię do dalszej pracy twórczej. Na niektórych koncertach mogę przekazywać ludziom Ewangelię i to jest dla mnie wspaniałym doświadczeniem.

Dzięki muzykowaniu z Violą Brzezińską mówiłem o Jezusie, o krzyżu, o zbawieniu i o piekle tysiącom ludzi w różnych miejscach, np. na Jasnej Górze!

Jaka byłaby Twoja rada (przestroga) dla chrześcijan, którzy chcą zostać artystami?
Powtórzę to, co już powiedziałem: artysta ma używać swego daru ze świadomością, że dostał Go od Boga i nie jest nikim więcej niż ludzie, którzy artystami nie są, którzy dostali inne dary.

Artysta chrześcijanin musi też zdawać sobie sprawę, że obowiązują go takie same standardy moralne jak wszystkich, że jest człowiekiem wezwanym przez Boga do świętości.


Więcej o Michale Maliszewskim: www.vitamina.art.pl oraz www.violabrzezinska.pl