Gdy umrzesz, co przeczyta przechodzień na twoim nagrobku ? Dwie daty, urodzin i zgonu, a pośrodku twoje imię i nazwisko. Czy to wszystko ? Czy jest coś, co chciałbyś opowiedzieć osobie, która zatrzyma się obok miejsca twego spoczynku? Jaki był najważniejszy dzień w twoim życiu, który zaważył na całej twojej przeszłości? Dla mnie ten szczególny dzień zaczął się bardzo zwyczajnie...

 

Pracowałem, byłem wtedy młodym ojcem dwójki fantastycznych chłopców, Łukasza i Michała, a w głębi odczuwałem pragnienie poznania Boga. Czułem niedosyt w swojej pobożności, w chodzeniu do kościoła i uczestniczenia w liturgii, której nie rozumiałem, która też nie zmieniała mojego charakteru. Tego dnia koleżanka z pracy zadała mi pytanie:
- Czy Jezus jest Twoim Panem? Co za pytanie? Co może oznaczać dzisiaj? Wszak nie żyjemy w czasach niewolnictwa!

Ale rozumiałem dobrze sens tego pytania, który dotykał mojego głębokiego pragnienia. Może ktoś z zewnątrz powiedziałby o mnie: to pobożny człowiek, chodzi co niedzielę do kościoła, obchodzi święta religijne…
Tak się zachowywałem, a jednak moje serce dalekie było od Jezusa i żywej więzi z Nim. Nie postępowałem zgodnie z Jego słowami zapisanymi na kartach Ewangelii. Wiedziałem, że był niezwykłym człowiekiem, ale mnie wydawał się daleki i nierealny.

I nagle to pytanie pomogło mi zbadać moją postawę wobec Niego. Zrozumiałem, że Jezus żył świętym życiem, czyniąc dobro a więc uzdrawiając, wskrzeszając, a także karmiąc tłumy. A co najważniejsze miał moc przebaczyć grzechy. Zrozumiałem, że jestem jednym z tych ludzi, o których powiedział, iż potrzebują lekarza (chory i grzeszny).

Koleżanka zachęciła mnie do prostej modlitwy, w której wyznałem, że jestem grzesznikiem, potrzebującym Jezusa jako Zbawiciela. Poczułem smutek z powodu złych rzeczy, których byłem sprawcą. Następnie poprosiłem, by Pan zamieszkał w mym sercu. To stało się około 30 lat temu. Nigdy nie żałowałem tej decyzji.

Od tamtego czasu mam poczucie sensu i celu w swoim życiu. Odczuwam Jego miłość i pokój, a także radość. Pan Jezus powiedział, iż przyszedł po to, aby ci którzy w Niego uwierzą mieli obfite życie, co wcale nie oznacza braku trudności i cierpienia.

Chociaż czasem się potykam, i upadam , to wciąż na nowo doświadczam, że On żyje podnosi mnie i wskazuje drogę do miejsc Bożego zaopatrzenia.

Dziś wiem, że wśród dni dla mnie cennych i ważnych, takich jak zdanie matury, dostanie się na studia, ślub, czy narodziny moich chłopców i córeczki, tamten miał szczególne znaczenie, ponieważ, tak jak to nazywa Pismo Święte, wtedy narodziłem się na nowo (Ew. św. Jana 3,3).

Na moim nagrobku chciałbym, aby wyryte były słowa: tu spoczywa ciało Jana Krzysztofa oczekujące zmartwychwstania, lecz dusza Jego jest w domu Pana. Przechodniu jeśli nie oddałeś swego życia Jezusowi, nie zwlekaj, ponieważ nie wiemy co będzie jutro.

A dzisiaj jest właściwy czas byś wybrał życie, nie śmierć. Jezus jest drogą, prawdą i życiem. Wybierz więc życie, byś nie umarł, lecz żył.

Krzysztof Motyka
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.