Gdyby Bóg posłał Cię z bardzo ważną misją, jak chciałbyś być traktowany?

Jak dygnitarz rządowy w eskorcie samochodów i policji? Chciałbyś czuć się ważnym i silnym? Pewnym tego, co masz zrobić, jak i ostatecznego finału każdej sprawy, w której się podejmujesz?

Wszystko zaczęło się od pieśni. Będąc w szkole, w Warszawie, poznałam pieśń pod tytułem: „Stwórca wszystkich rzeczy”. Pieśń ta ma przepiękny refren. Z resztą cała jest także piękna. „Panie mój, tylko Ciebie wielbić chcę, Twa miłość całkiem, odmieniła mnie! Panie mój, tylko Ciebie wielbić chcę, za to, kim naprawdę jesteś, Ty!”. To jest refren. Wyróżniona część wywarła na mnie największe wrażenie. Kiedy poznałam tę pieśń, stwierdziłam, że nie mogę jej śpiewać, ponieważ ja nie doświadczyłam Bożej miłości...

Chciałabym opisać, w jaki sposób zostałam powołana do służby. W moim przypadku, było to konkretne powołanie, zauważone przez innych ludzi, potwierdzone wieloma proroctwami, snami a niejednokrotnie Bożym Słowem. Byłam wtedy dość daleko od domu, byłam w klasie maturalnej, uczęszczałam do charyzmatycznego zboru, chociaż należy on denominacyjnie do Kościoła Zborów Chrystusowych.

Nadchodzi gorący czas dla wszystkich maturzystów. „Matura, i co dalej?” Wielu może zadaje sobie takie pytanie.

Wszystko zaczęło się jakieś pół roku temu. Zadzwonił wówczas Sebastian Zima z propozycją podjęcia służby jako misjonarz. Długo nad tym się zastanawiałem zanim powiedziałem to żonie. Ku mojemu zdziwieniu przyjęła to bardzo pozytywnie. Postanowiliśmy się więc modlić, razem szukając woli Bożej. Po kilku miesięcznym okresie modlitw i szukania woli Boga w tej sprawie, podjęliśmy razem z żoną decyzję o wyjeździe do tego miasta i o podjęciu tej służby.