Autor: Urs von Balhasar
teolog katolicki, początek XXw.

Jesteśmy zaszczuci przez życie i rozglądamy się zmęczeni za miejscem, gdzie by panowała cisza, gdzie by nie było zakłamania. Gdzie by można było znaleźć pokrzepienie? Chcielibyśmy w Bogu znaleźć odpoczynek, w Nim się zatopić, by zdobyć nowe siły do dalszego życia. Ale nie szukamy Go, tam, gdzie na nas czeka, gdzie Go można spotkać – u Jego Syna, Który Jest Jego Słowem. Albo też szukamy Boga, bo Go chcemy zapytać o tysiączne rzeczy, i wyobrażamy sobie, że bez odpowiedzi na nie możemy żyć; zasypujemy Go problemami, żądamy wyjaśnień, kluczy, ułatwień – i zapominamy, że podał nam w Swym Słowie odpowiedź na każde pytanie, odpowiedź, jaką w tym życiu zdolni jesteśmy zrozumieć.

Nie wytężamy słuchu na mowę Boga, słowo Jego zabrzmiało w świecie w sposób jedyny i ostateczny, tak, że wystarcza na wszystkie czasy i nigdy nie zostało wyczerpane...

Chrystus przemówił tylko do jednej Samarytanki przy studni, ale równocześnie zwraca się do każdej grzeszącej i do grzesznika. Nie dla niej jednej usiadł Chrystus zmęczony przy studni. Nie będzie to, więc jedynie „pobożnym ćwiczeniem”, gdy stanę w myśli przy tej kobiecie, w jej roli; od dawna już mimo woli jestem wplątany w te rozmowę. To ja jestem tą zagubioną dusza, która codziennie wybiega, by czerpać ziemską wodę, bo wody niebiańskiej, której właśnie szukam, już nie rozumiem; to ja, tak jak Samarytanka daję po omacku takie same wykrętne odpowiedzi na zaofiarowane mi wieczne źródło.