Autor: Marta Haratym 

Dwie kobiety, inne, a jednak podobne, Nie znamy ich imion. To, w jaki sposób zostały potraktowane przez Zbawcę zapisali Ewangeliści. Jedna kobieta była chora na krwotok. Wmieszała się w tłum, wierzyła, że może ją uzdrowić. Nie miała już nic do stracenia. Żeby tylko się Go dotknąć. Był to akt desperacji i determinacji. Jezus był dla niej ostatnią deską ratunku. Mogła słyszeć jakich cudów dokonał. Więc spróbowała.

Mar. 5:25-34
A niewiasta, która od dwunastu lat miała krwotok i dużo ucierpiała od wielu lekarzy i wydała wszystko, co miała, a nic jej nie pomogło, przeciwnie, raczej się jej pogorszyło, gdy usłyszała wieści o Jezusie, podeszła w tłumie z tyłu i dotknęła szaty Jego. Bo mówiła: Jeśli się dotknę choć szaty jego, będę uzdrowiona. I zaraz ustał jej krwotok i poczuła na ciele, że jest uleczona z tej dolegliwości. Jezus poznawszy, że z niego moc uszła, zwrócił się do ludu i rzekł: Kto się dotknął szat moich? Na to rzekli uczniowie jego: Widzisz, lud napiera na ciebie, a pytasz: Kto się mnie dotknął? I spojrzał wokoło, aby ujrzeć tę, która to uczyniła. Wtedy owa niewiasta z bojaźnią i drżeniem, wiedząc, co się stało, przystąpiła, upadła przed nim i wyznała mu całą prawdę. A On jej rzekł: Córko, wiara twoja uzdrowiła cię, idź w pokoju, bądź uleczona z dolegliwości swojej.

Jan. 8:1-11
Jezus udał się na Górę Oliwną. Rano zjawił się w świątyni, a cały lud przyszedł doń i usiadłszy, uczył ich. Potem uczeni w Piśmie i faryzeusze przyprowadzili kobietę przyłapaną na cudzołóstwie, postawili ją pośrodku I rzekli do niego: Nauczycielu, tę kobietę przyłapano na jawnym cudzołóstwie. A Mojżesz w zakonie kazał nam takie kamienować. Ty zaś co mówisz? To mówili, kusząc go, by mieć powód do oskarżenia go. A Jezus, schyliwszy się, pisał palcem po ziemi. A gdy go nie przestawali pytać, podniósł się i rzekł do nich: Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamieniem. I znowu schyliwszy się, pisał po ziemi. A gdy oni to usłyszeli i sumienie ich ruszyło, wychodzili jeden za drugim, poczynając od najstarszych i został Jezus sam i ta kobieta pośrodku. Jezus podniósłszy się, nie widząc nikogo tylko kobietę, rzekł jej: Kobieto! Gdzie są ci, co cię oskarżali? Nikt cię nie potępił? A ona odpowiedziała: Nikt, Panie! Wtedy rzekł Jezus: Ja cię nie potępiam: Idź odtąd już nie grzesz.

Dwie kobiety, inne, a jednak podobne, Nie znamy ich imion. To, w jaki sposób zostały potraktowane przez Zbawcę zapisali Ewangeliści. Jedna kobieta była chora na krwotok. Wmieszała się w tłum, wierzyła, że może ją uzdrowić. Nie miała już nic do stracenia. Żeby tylko się Go dotknąć. Był to akt desperacji i determinacji. Jezus był dla niej ostatnią deską ratunku. Mogła słyszeć jakich cudów dokonał. Więc spróbowała. Wiara była tym, co zostało. Wycierpiała wiele od lekarzy, nic nie pomogło. Może w środku gdzieś przypomniała sobie słowa proroka Izajasza 55,1.2 „Nuże, wszyscy, którzy macie pragnienie, pójdźcie do wód, a którzy nie macie pieniędzy, pójdźcie i jedzcie, Pójdźcie i kupujcie bez płacenia wino i mleko. Czemu macie płacić za to, co nie jest chlebem, dawać ciężko zdobyte pieniądze za to, co nie syci....” i pomyślała- to do mnie. Postanowiła zrobić to. W Jezusie była moc, ku temu, by uzdrawiał. Łk. 5,17 Kobieta dotknęła Jezusa, a On, gdy sobie uświadomił, że wypłynęła z Niego moc, zaczął szukać, kto to zrobił. Nie pytał się dla siebie, gdyż On to wiedział. Uczynił to z powodu ludzi, przede wszystkim, dla kobiety. Gdy Jezus zapytał się, „Kto mnie dotknął” Łukasz podaje tu Piotra; powiedzieli Jezusowi, wskazując na panujący tłok, że każdy mógł to zrobić. My często widzimy to, co mamy przed oczyma, ale Pan patrzy na serce I Sm 16,7. Widzimy tu dwie postawy. Tych, którzy są z Jezusem, a nie przeżywają nic wielkiego. Ot, po prostu Rabbi. Taki obraz pokazuje nam, że możemy znać Jezusa, mówić, że Go kochamy i nie przeżywać nic głębszego. Drugą postawę reprezentuje ta chora kobieta. Ona dotknęła się Go wiarą, to dopiero prawdziwy dotyk. „Kto łączy się z Panem, jest z nim jednym duchem”, pisze Paweł. W relacji z Bogiem najważniejsza jest sfera duchowa, bo co cielesne, przemija. A Boga dotykamy w wymiarze duchowym. Wróćmy do kobiety. Nie mogła stanąć przed Jezusem. Bała się ludzi, według prawa, była nieczysta. III Mojż. 15, 19-33. To, czego dotknęła, było nieczyste. Jezus więc musiał ujawnić Jej uzdrowienie, Gdy podeszła, padła do nóg i wyznała całą prawdę. W Bożej obecności niczego nie możemy ukryć. Dla Boga noc jest jak dzień. Bardzo ważne jest, co Jezus jej rzekł: „Twoja wiara Cię uzdrowiła”. Jezus, często dodawał „Idź w pokoju”, ”Idź i nie grzesz”. Tu podkreśla wiarę.

Przejdźmy do drugiego fragmentu. Tu przedstawię obraz, który najlepiej widoczny jest w oryginale. Jest poranek. Jezus po nocnej modlitwie na górze (w grece Góra Oliwek), schodzi nauczać w świątyni. Nagle robi się wrzawa, może ktoś krzyczy - faryzeusze i uczeni w Piśmie prowadzą złapaną w czasie aktu cudzołóstwa kobietę. (gr. złapaną na gorącym uczynku cudzołóstwa). Faryzeusze chcą złapać Jezusa. Co na to Jezus? Schyla się i pisze, lub rysuje palcem na ziemi. Coraz mocniej dopominają się: „No, Ty, który przebaczasz – powiedz coś!” Jezus wyprostowawszy się mówi: ”Bezgrzeszny niech pierwszy rzuci kamień” (BW „Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamień”) I znowu schyla się. On nie krzyczy. Spokojnie wypowiada się, zna ich serca. Nie drwi z nich. Faryzeusze, wejrzawszy w siebie, zobaczyli swoją grzeszność. Czytamy, że sumienie ich ruszyło. Obserwujący lud zdumiewał się. A co z nią? Ona czekała. W sercu rodzi się nadzieja: „innym pomagał, może się uda?” Zdaje sobie sprawę, że za chwilę może umrzeć. W zakonie za cudzołóstwo śmierć ponoszą oboje. V Mojż. 22,20-29. Czemu tylko ona? Został Jezus, kobieta i obserwujący lud. Jezus zna kobietę, wie, że istnieje [u niej] stan grzechu. Gdy człowiek znajduje się w tym stanie, nie może nie grzeszyć. Nie możemy oczekiwać od prostytutki, żeby nie uprawiała prostytucji. Jezus okazując jej łaskę, pokazał, że można żyć w stanie łaski. Dotyka głębszej sfery człowieka. Mówi, by nie żyła w stanie grzechu. Nie potępia. Nie udziela lekcji moralności. Sugeruje, by zmieniła stan życia. Nie obiecuje jej, braku upadków. Napisane jest, że: „...sprawiedliwy siedem razy upadnie, ale podniesie się” Przyp. Sal. 24.16. Cytując jednego z wykładowców, powiem, że „zwycięstwem nie jest brak upadków, lecz znaczy raz więcej wstać niż upaść”. Jezus pokazuje grzesznicy, że może odmienić swe życie. Odtąd życie uległo zmianie. Myślę, że przeżyła nawrócenie.

Mamy więc dwie kobiety. chorą i grzeszną. Dwie według prawa nieczyste, powinny być wyłączone ze społeczności. Jezus w nich widział coś, co było warte uwagi. Chora kobieta wykazała wiarę w uzdrowienie. Druga wierzyła w moc uwolnienia od kary. Była to wiara, uzdrawiająca jej duszę.

Spójrzmy na nasze życie, sprawdźmy, czego nam potrzeba. Spróbujmy dotknąć się Jezusa wiarą. Możemy otrzymać rozwiązanie problemów. Natychmiast, jak w pierwszym przykładzie, Czasem Jezus nie reaguje zaraz. Mamy wierzyć, a stanie się to, o co prosimy.